czwartek, 2 grudnia 2010

THE ORCHID THIEW SHAWLETTE


 Wreszcie skończyłam tą chustę i jak na razie mam dosyć .
Męczyłam się z nią 4 dni i żeby nie Antosia to nie zrobiłabym jej wcale-w książce były dwa błędy
ale jak się okazało były 3 i musiałam i tak dopasować po swojemu.
Na poprawę humoru machnęłam szyjogrzej.
Cały tydzień mnie nie będzie ponieważ wyjeżdżam do mojej młodszej córeczki do Warszawy.
Nie będzie robótkowania tylko będą moje wnuki w robocie......

8 komentarzy:

  1. Chusta - mimo problemów - wyszła pięknie! Podziwiam cierpliwość, bo wiem co znaczy prucie i naprawianie ażurów (nie znoszę tego).
    Szyjogrzej rewelacyjny!
    Miłej zabawy z wnukami :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Och dziękuję Ci bardzo !
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna chusta wyszła - jest wyjątkowo urocza. A szyjogrzej, jak zawsze - super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny wzór, piękna chusta - mistrzyni to zrobiła!

    OdpowiedzUsuń
  5. chusta cudna ;)
    pozdrawiam
    Aurelia :-]

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto było trochę się pomęczyć-chusta rewelacyjna, Szyjogrzej również fajny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna chusta,wyszła super.I szyjogrzej fajny.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak to juz jest z tymi wzorami, bo tak sie wydaje, ze jak juz wzor jest w ksiazce to chyba sprawdzony, a tu trzeba nieraz troche posleczec, aby cos wyszlo. Bardzo ladnie Ci wyszla ta chusta.
    Szyjogrzej tez jest bardzo ladny.

    OdpowiedzUsuń